Orzeczeniem w sprawie ze skargi o uchylenie wyroku sądu polubownego Sąd Apelacyjny w Szczecinie wypowiedział się co do zakresu rozpoznania przez sąd powszechny takiej skargi.
Na gruncie rozpatrywanej sprawy strona skarżąca wyrok sądu arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej podniosła, że sąd polubowny dokonał naruszenia prawa materialnego poprzez zastosowanie innych przepisów prawa materialnego (dotyczących umowy sprzedaży) niż te, które zdaniem strony skarżącej powinny znaleźć zastosowanie (dotyczące kontraktacji). Sąd pierwszej instancji oddalił skargę. Skarżąca odwołała się od orzeczenia ponawiając uprzednio przedstawioną argumentację. Sąd Apelacyjny oddalił apelację, podkreślając w uzasadnieniu, że podstawy uchylenia wyroku sądu polubownego, wskazane w art. 1206 k.p.c. są ograniczone. Z istoty skargi o uchylenie wyroku sądu polubownego wynika, że w ramach kognicji sądu rozpoznającego tę skargę nie mieści się co do zasady kontrola zgodności wyroku sądu polubownego z prawem materialnym ani badanie, czy znajduje on oparcie w faktach przytoczonych w jego uzasadnieniu oraz czy fakty te zostały prawidłowo ustalone, chyba że mamy do czynienia z wyrokowaniem opartym na oczywiście wybiórczej, nierzetelnej ocenie dowodów. Orzeczenie: Wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie w sprawie o sygn. akt I ACa 559/12 z dnia 24 października 2012 r. Michał Hubicki Arbitraż FIDIC: decyzja Inżyniera musi w sposób wyraźny rozstrzygać o zgłoszonym roszczeniu6/12/2014
Na kanwie sprawy dotyczącej wyroku wydanego w arbitrażu budowlanym, Sąd Okręgowy we Wrocławiu odniósł się do wymogów formalnych kwalifikujących rozstrzygnięcie Inżyniera jako „decyzję” rozpoczynającą bieg do wniesienia powództwa do sądu polubownego.
W rozpatrywanym stanie faktycznym strony stosowały zmodyfikowaną wersję wzorców kontraktowych FIDIC. Przyjęte umownie zasady rozstrzygania sporów przewidywały, że strona, która uważa się za uprawnioną do otrzymania dodatkowego wynagrodzenia, powinna zgłosić Inżynierowi roszczenie, wskazując na wysokość żądanej kwoty i odpowiednio dokumentując okoliczności je uzasadniające. Po wydaniu przez Inżyniera decyzji co do zasadności roszczenia, strona niezadowolona z takiego rozstrzygnięcia miała mieć 70 dni na rozpoczęcie postępowania przed sądem polubownym. W toku wykonywania prac budowlanych Wykonawca, uważając że jest uprawniony do podwyższenia wynagrodzenia ze względu na okoliczności za które odpowiadał Inwestor (opóźnienie w przekazaniu placu budowy, liczne zmiany projektowe i nieprawidłowości w projekcie), zgłosił to Inżynierowi na piśmie, nie załączając jednak żadnej dokumentacji. Inżynier odpowiadając na zgłoszenie wskazał na braki formalne zgłaszanego roszczenia i odmówił wydania merytorycznego rozstrzygnięcia. Wykonawca wyraził swoje niezadowolenie, jednak postępowanie przed sądem polubownym wszczął już po upływie 70 dni od pierwszego rozstrzygnięcia Inżyniera. Sprawa trafiła do sądu arbitrażowego, który rozstrzygnął sprawę na korzyść Wykonawcy, zasądzając od Inwestora ok. 3 miliony złotych. Wyrok został zaskarżony przez Inwestora do sądu powszechnego. Inwestor zarzucił, że sąd polubowny wydał wyrok mimo upływu 70 dniowego terminu od dnia wydania decyzji przez Inżyniera. Wykonawca w odpowiedzi podniósł, że stanowisko inżyniera nie może zostać uznane za „decyzję” skoro Inżynier odmówił wydania rozstrzygnięcia. Sąd rozpatrujący skargę na wyrok arbitrażu poparł argumentację Wykonawcy. Zdaniem sądu decyzja Inżyniera, aby uznać ją za rozpoczynającą 70-dniowy termin na wniesienie skargi do sądu polubownego, musi w sposób wyraźny i merytoryczny odnosić się do zgłaszanego roszczenia. Orzeczenie: Wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu z dnia 03 kwietnia 2013 r. sygn. akt I C 534/13 Michał Hubicki Sąd Apelacyjny w Katowicach orzekł w sprawie o uchylenie wyroku sądu polubownego z przyczyn zarzucanej przez skarżącego błędnej kwalifikacji terminów przedawnienia przez sąd arbitrażowy.
Sprawa dotyczyła środków pobranych z rachunku spółki akcyjnej przez bank, który uczynił to w wykonaniu nieważnej umowy opcji zawartej uprzednio ze spółką. Umowa opcji została uznana za nieważną ze względu na niewłaściwą reprezentację spółki przy zawieraniu umowy. Sąd polubowny, orzekając w sprawie stwierdził, że roszczenie spółki jest częściowo przedawnione. Uznał, że w przypadku nienależnego pobrania przez bank środków z rachunku bankowego, zastosowanie ma dwuletni termin przedawnienia z art. 731 k.c. (szczególny reżim prawny dotyczący umowy rachunku bankowego), a nie trzyletni z art. 118 k.c. określający ogólne zasady przedawnienia. Spółka zaskarżyła wyrok sądu polubownego, wnosząc o jego uchylenie w części stwierdzającej przedawnienie wierzytelności i wskazując, że sąd polubowny dopuścił się naruszenia podstawowych zasad porządku prawnego RP poprzez błędną wykładnię prawa i niewłaściwe zakwalifikowanie terminów przedawnienia. W ocenie skarżącej rachunek bankowy pełnił tylko pomocniczą rolę wobec zawartej umowy opcji, która została uznana za nieważną. Stąd należy stosować odpowiednio przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu z uwzględnieniem stosunków gospodarczych stron, co znowu powinno doprowadzić do zastosowania trzyletniego terminu przedawnienia. Sąd pierwszej instancji uchylił wyrok Sądu Polubownego w części, w jakiej roszczenia spółki zostały uznane za przedawnione, podzielając argumentację o 3-letnim terminie przedawnienia i naruszeniu podstawowych zasad prawnych RP. Bank odwołał się od wyroku pierwszej instancji do Sądu Apelacyjnego. W apelacji podniesiono, że sama błędna wykładnia przepisów dotyczących terminów przedawnienia nie może być podstawą do domagania się uchylenia wyroku sądu polubownego. Ponadto wskazano, że, wbrew twierdzeniom sądu pierwszej instancji, do obliczania terminów przedawnienia nienależnie pobranych środków z rachunku bankowego zastosowanie znajdzie termin 2-letni. Sąd Apelacyjny uwzględnił apelację. Stwierdził przy tym, że sąd polubowny ma obowiązek stosowania tylko takich imperatywnych norm prawnych, których naruszenie byłoby zarazem równoznaczne z pogwałceniem praworządności lub zasad współżycia społecznego (przywołano przy tym wyrok SN z 21 XII 1973 r. OSPiKA 1975, nr 1, poz. 4 oraz z dnia 16 maja 1997 r., I CKN 205/97, a także wyrok SA w Katowicach z dnia 29 grudnia 2006 roku, I ACa 1589/06). Sama błędna wykładnia przepisów prawa nie może stanowić samodzielnej podstawy żądania uchylenia wyroku sądu polubownego. Ponadto Sąd wskazał, że wierzytelność z tytułu nienależnego pobrania środków z rachunku bankowego ma charakter kontraktowy i znajduje swoje źródło w umowie prowadzenia rachunku bankowego. Skoro tak, to sąd polubowny prawidłowo określił długość terminu przedawnienia dla żądania zwrotu środków z rachunku bankowego. Orzeczenie: Wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z dnia 24 marca 2014 r., sygn. akt V ACa 803/13 Michał Hubicki Sąd Apelacyjny w Katowicach rozpatrywał sprawę, w której strony posługiwały się ogólnymi warunkami kontraktowymi dla budowy Międzynarodowej Federacji Inżynierów Konsultantów (konkretnie tzw. „żółtą książką FIDIC”).
W Szczególnych Warunkach Kontraktu strony dość niefortunnie zmodyfikowały standardową klauzulę arbitrażową. W zapisie na polski sąd polubowny (Sąd Arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej) pomiędzy stronami mającymi siedzibę w Polsce, odnosząc się do przyszłych sporów, wskazały, że będą one rozstrzygane „przez międzynarodowy arbitraż”. Pomiędzy stronami wynikł spór o wynagrodzenie, który powódka skierowała przed sąd powszechny z pominięciem arbitrażu. Strona pozwana, w odpowiedzi na pozew, podniosła zarzut istniejącego zapisu na sąd polubowny, co uzasadniało odrzucenie pozwu. Powódka broniła się twierdząc, między innymi, że strony w zapisie na arbitraż wskazały, że spory rozstrzygane będą przez „arbitraż międzynarodowy”, który na kanwie wynikłego sporu nie mógł mieć miejsca. Sąd, dokonując wykładni wiążących strony zapisów umownych stwierdził, że strony co prawda odwołały się do arbitrażu międzynarodowego, jednak było to oczywiste przeoczenie wynikające z posługiwania się z gotowych wzorców kontraktowych i nie może uzasadniać stwierdzenia o niewykonalności czy nieważności zapisu na arbitraż. Sąd postanowieniem odrzucił pozew. Orzeczenie: Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Katowicach w sprawie o sygnaturze V ACz 343/14 z dnia 08 maja 2014 r. Michał Hubicki Sąd Apelacyjny we Wrocławiu rozpatrywał sprawę dotyczącą powództwa strony, która nie była w stanie ustalić adresu sądu polubownego wskazanego w klauzuli arbitrażowej. Powódka dochodziła roszczeń o zapłatę wobec strony pozwanej z tytułu wiążącej strony umowy o roboty budowlane.
W odpowiedzi na pozew, strona pozwana wniosła o odrzucenie powództwa ze względu na fakt zawarcia w umowie zapisu na sąd polubowny o następującej treści: „(…)strony zobowiązują się do polubownego rozwiązania wszelkich sporów powstałych na gruncie niniejszej umowy. W razie braku możliwości osiągnięcia kompromisu, Sądem właściwym do rozstrzygnięcia sporu będzie Krajowy Sąd Arbitrażowy przy Międzynarodowym Instytucie Mediacji i Arbitrażu we Wrocławiu” W odpowiedzi na zarzut istnienia zapisu na sąd polubowny powódka wskazała, że zapis ten jest niewykonalny, a to ze względu na niemożliwości określenia adresu siedziby sądu polubownego. Na dowód powyższego powódka przedłożyła odpis KRS stowarzyszenia Międzynarodowego Instytutu Mediacji i Arbitrażu we Wrocławiu, z którego wynikało, że pierwotnie wskazany w KRS adres siedziby stowarzyszenia został wykreślony. Sąd pierwszej instancji odrzucił pozew ze względu na skuteczne podniesienie przez stronę pozwaną zarzutu zapisu na sąd polubowny. Postanowienie zostało zaskarżone przez powódkę, która podtrzymywała twierdzenia o niemożności ustalenia adresu siedziby sądu polubownego, co miało przesądzać o niewykonalności zapisu. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu wskazał, że samo przedłożenie odpisu KRS stowarzyszenia przy którym miał działać sąd polubowny nie można uznać za wystarczające dla stwierdzenia, że klauzula arbitrażowa jest niewykonalna. Jak podniesiono w orzeczeniu, odnalezienie adresu sądu polubownego przez stronę klauzuli arbitrażowej obciąża tą stronę. Z ustaleń Sądu pierwszej instancji wynikało przy tym, że strona powodowa nie wykazała w żaden sposób, że niemożliwe było odnalezienie adresu sądu polubownego, a także nie wykazała podjęcia jakiejkolwiek próby wniesienia sporu przed tenże sąd. Wobec nie wykazania istnienia podstaw do stwierdzenia niewykonalności zapisu, zażalenie zostało oddalone. Komentarz ArbitrationHQ: Powyżej wskazana sytuacja ukazuje, że w praktyce, przy wykazywaniu "niewykonalności" zapisu na sąd polubowny należy bardzo starannie opisać i uzasadnić okoliczności wspierające takie twierdzenie. Powyższe ukazuje też, że ostrożnie należy podchodzić do kształtowania zapisów na sąd polubowny, właściwie dobierając treść klauzuli - i to zarówno co do doboru słownictwa, jak i samego sądu polubownego. Zapis "szyty na miarę" pozwoli zminimalizować ryzyko sporów co do możlliwości poddania sporu pod sąd polubowny. Orzeczenie: Postanowienie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu z dnia 28 marca 2013r. sygn. akt ACz 481/13 Michał Hubicki Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze, orzeczeniem z dnia 31 stycznia 2014r. wydanym w toku międzynarodowego arbitrażu inwestycyjnego zasądził od Boliwii na rzecz angielskiej spółki Rurelec PLC [dalej: „Rurelec”] odszkodowanie w wysokości ponad 35 milionów dolarów. Zasądzona kwota ma rekompensować bezprawną nacjonalizację 50,1 % akcji Rurelec przez Boliwię, które angielska spółka posiadała w boliwijskiej Empresa Electrica Guaracachi S.A.
Wielomiesięczny spór, w którym Rurelec pierwotnie domagał się ponad 140 milionów dolarów, wieńczyło ponad dwustu stronnicowe orzeczenie sporządzone w dwóch językach – angielskim i hiszpańskim. Spośród całego szeregu wątków wynikłych na kanwie procesu, jednym z ciekawszych było zagadnienie przedwczesnego zgłoszenia przez Rurelec szeregu roszczeń, wbrew tzw. klauzuli cooling-off period zamieszczonej w umowie o dwustronnej ochronie inwestycji zagranicznych pomiędzy Boliwią a Wielką Brytanią z 1988 r.[dalej: „umowa BIT”]. Klauzula cooling-off przewidywała, że spory pomiędzy spółkami inwestującymi w Boliwii a tym państwem mogą być skierowane do arbitrażu po upływie sześciu miesięcy od wystosowania przez spółkę tzw. notification of claim, w której należało wskazać zgłaszane roszczenia. Innymi słowy i zgodnie z umową BIT – jeśli (i) roszczenia nie zostały dokładnie opisane w notyfikacji przesłanej Boliwii przed sporem oraz (ii) od takiej prawidłowej notyfikacji nie upłynęło sześć miesięcy – roszczenia nie opisane w notification of claim nie mogły w ogóle być przedmiotem postępowania przed sądem polubownym. W założeniach zapisy tego typu stosuje się w arbitrażu inwestycyjnym i handlowym celem wymuszenia na stronach sporu podjęcia negocjacji w zakresie zgłaszanych roszczeń. Klauzule takie mają też tą zaletę dla państw, które posądza się o naruszenie porozumień o ochronie inwestycji, że zmierzają do ograniczenia rozgłosu związanego ze zgłaszanymi przez inwestorów zarzutami naruszeń umów o ochronie inwestycji zagranicznych. W przypadkach, w których w grę wchodzi międzynarodowa reputacja danego państwa jako miejsca do lokowania kapitału, „czas na ochłonięcie” może okazać się pożądanym elementem porządkującym metodę prowadzenia sporów. Tyle w teorii - praktyka pokazuje niejednokrotnie, że czas nie zawsze prowadzi obniżenia temperatury w rozgorzałym sporze. Tak też było w przypadku sprawy Rurelec vs. Boliwia. Nie dość, że strony nie doszły do porozumienia w zakresie roszczeń zgłoszonych w pierwotnej notyfikacji, to już po wszczęciu procesu, Rurelec zgłosiła dodatkowe roszczenia, których związek z nacjonalizacją udziałów w Empresa Electrica Guaracachi budził wątpliwości. Reakcja Boliwii była zdecydowana – państwo podniosło zarzut działania powoda wbrew zapisom umowy BIT poprzez dochodzenie dodatkowych roszczeń bez zachowania wobec nich sześciomiesięcznego cooling-off period. Pozwana przywołała przy tym szereg orzeczeń wydanych w arbitrażu międzynarodowym, w którym trybunały arbitrażowe sukcesywnie stwierdzały brak swej jurysdykcji w przypadku nie przestrzegania cooling-off period przez którąkolwiek ze stron sporu. Rurelec bronił się twierdząc, że, m.in., „nowe roszczenia” dotyczą nacjonalizacji udziałów, stąd nie było potrzeby odrębnej ich notyfikacji. Ponadto wszczynanie kolejnego arbitrażu dla tych „nowych” roszczeń byłoby niecelowe i kosztowne. Poza tym oczekiwanie na upłynięcie cooling-off period na kanwie zaistniałego sporu nie odegrałby swojej roli ze względu na całkowity brak woli stron do osiągnięcia porozumienia. W końcu Rurelec podniósł, że sześciomiesięczny okres nie ma charakteru obligatoryjnego, stąd nie może być przeszkodą do rozstrzygnięcia sporu przez trybunał arbitrażowy. W tym miejscu należy podkreślić, że trybunały rozpatrujące spory wynikłe na kanwie naruszeń traktatów inwestycyjnych różnorodnie zapatrują się na kwestię obligatoryjności upływu cooling-off period. Argumenty przemawiające „za” takim podejściem to (i) wspomniana powyżej szansa dla stron na podjęcie próby zażegnania sporu w sposób poufny oraz (ii) konieczność respektowania przez sąd polubowny wprost wysłowionych założeń klauzuli arbitrażowej. Pogląd przeciwny uzasadniano w orzecznictwie wątpliwą racjonalnością rozwiązań, w których powód, wobec oczywistej niemożliwości osiągnięcia porozumienia, jest zmuszony czekać i „nic nie robić” do czasu, gdy przewidziany umową okres upłynie. Kontrowersje wzbudza też ewentualna konieczność ponownego wszczynania procesu przed sądem polubownym w przypadku odmowy jurysdykcji przez sąd arbitrażowy, co, jak wiadomo, jest kosztownym i pracochłonnym przedsięwzięciem. W sprawie Rurelec vs. Boliwia haski trybunał opowiedział się za obligatoryjnością przestrzegania czasu wyczekiwania przewidzianego umową BIT. Stwierdził, że o ile poszczególne okoliczności sprawy wskazują, że podjęcie próby polubownego zakończenia sporu byłoby najprawdopodobniej stratą czasu, to trybunał nie ma prawa ingerować w zapisy umowy BIT. Sąd uznał też, że zgłaszane przez Rurelec roszczenia mają odrębny charakter od tych, związanych z nacjonalizacją akcji w Empresa Electrica Guaracachi S.A., stąd wymagały odrębnej notyfikacji i upływu sześciomiesięcznego cooling-off period. Stąd „nowe roszczenia” znalazły się poza jurysdykcją arbitrażu i nie mogły być rozpatrywane. Mimo tego, że Boliwia wyszła obronną ręką co do większej części dochodzonych przez Rurelec roszczeń, wiele wskazuje na to, że styczniowe orzeczenie haskiego trybunału to dopiero początek głośnych sporów inwestycyjnych, w których odegra rolę strony pozwanej. W październiku 2013r. argentyńska Pan-American Energy oświadczyła, że domaga się od Boliwii 1.49 miliarda dolarów również za bezprawną nacjonalizację udziałów tej spółki. Międzynarodowe spory krajów Ameryki Południowej mają barwny kontekst. Financial Times komentując opisywany tu wyrok formułuje pytanie „Will it pay?” odnosząc się do Boliwii i przytaczając słowa jednego z tamtejszych polityków, który poddawał wątpliwość jakąkolwiek jurysdykcję haskiego trybunału arbitrażowego do rozstrzygania sporów z udziałem tego państwa. Sprawie dodatkowo dodaje kolorów fakt, że jeszcze w kwietniu 2013r. w światowych mediach głośno było o tym, że Boliwia wytoczyła Chile proces przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze o dostęp do morza, który utraciła… jeszcze w pierwszej połowie XX wieku. Jak widać, sześciomiesięczny cooling-off period może się okazać o wiele za krótkim okresem dla łagodzenia południowoamerykańskich konfliktów. [1] PCA Case No. 2011-17 Michał Hubicki Sąd Apelacyjny w Gdańsku, orzeczeniem w sprawie o sygnaturze akt I ACz 1475/13 z dnia 11 lutego 2014r. odniósł się do kwestii „spóźnionego” podnoszenia zarzutu konfliktu interesów odnoszącego się do arbitra, tj. dopiero przy podważaniu wykonalności wyroku sądu polubownego, a nie w trakcie postępowania przed toczącego się przed tym sądem.
Sąd Apelacyjny stwierdził, że klauzula porządku publicznego w ramach postępowania o stwierdzenie wykonalności wyroku zagranicznego sądu arbitrażowego, nie może zastępować procedury wyłączenia arbitra, której wdrożenia strona zaniechała w toku postępowania przed sądem polubownym. Komentarz ArbitrationHQ: Celem procedury wyłączenia arbitra jest (poza zapewnieniem bezstronności sędziów) uniemożliwienie nadużywania przez stronę niezadowoloną z orzeczenia sądu polubownego pozamerytorycznych zarzutów dotyczących bezstronności tego arbitra już po zakończeniu postępowania arbitrażowego. W świetle takiego zaniechania strony niezadowolonej z wyroku, podniesienie przez stronę zarzutu stronniczości arbitra zostało słusznie uznane przez sąd za bezskuteczne na etapie uznawania wykonalności wyroku. Mechanizmem często wkomponowywanym w regulaminy sądów arbitrażowych jest tzw. "estoppel", która zmierza do ograniczenia powoływania przez strony zarzutów, które pozostają w sprzeczności z uprzednim działaniem tej strony. Orzeczenie: Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 11 lutego 2014 r., sygn. akt I ACz 1475/13 Michał Hubicki Sąd Apelacyjny w Gdańsku w jednym ze swych ostatnich orzeczeń odniósł się do problematyki wielostopniowej struktury rozstrzygania sporów przewidzianej Warunkami Kontraktowymi dla Robót Inżynieryjno-Budowlanych Międzynarodowej Federacji Inżynierów Konsultantów (tzw. warunków kontraktowych FIDIC).
W rozpatrywanym stanie faktycznym, pomiędzy inwestorem a wykonawcą robót budowlanych wynikł spór o zapłatę za roboty dodatkowe. Umowa pomiędzy stronami została skonstruowana przy wykorzystaniu warunków kontraktowych FIDIC i zawierała wielostopniową klauzulę rozstrzygania sporów (więcej o strukturze rozstrzygania sporów w kontraktach FIDIC TUTAJ). W ramach tej klauzuli, spory pomiędzy stronami miały być ostatecznie rozstrzygane przez arbitraż, jednak przed skierowaniem sprawy przed sąd polubowny, strony wspólnie powinny były powołać jednoosobową komisję rozjemczą. W przypadku, gdyby nie były w stanie zgodnie powołać członka takiej komisji, powołania miał dokonać prezes instytucji wskazanej w kontrakcie. W związku z wynikłym sporem o roboty dodatkowe, wykonawca zaproponował powołanie członka komisji rozjemczej. Inwestor nie zaakceptował tej propozycji, nie wysuwając jednocześnie żadnego kandydata ze swojej strony. Jednocześnie podkreślił, że jest zainteresowany polubownym rozstrzygnięciem sporu. W takim stanie rzeczy, wykonawca wniósł pozew przed sądem polubownym, gdzie uzyskał korzystny dla siebie wyrok zasądzający na kwotę ponad 1 mln euro. Inwestor zaskarżył wyrok sądu polubownego, jako podstawę skargi wskazując wykroczenie przez sąd polubowny poza zakres klauzuli rozstrzygania sporów. Uzasadniać tak sformułowaną podstawę skargi miało nie wyczerpanie przez strony trybu postępowania przed komisją rozjemczą. Sąd pierwszej instancji uchylił wyrok sądu polubownego, podzielając twierdzenia wykonawcy, że orzeczenie było obarczone wadą ze względu na brak poddania sporu komisji. W ocenie sądu, wykonawca, widząc brak zainteresowania inwestora wyznaczeniem arbitra, powinien był zwrócić się do instytucji wskazanej w kontrakcie z prośbą o jego wskazanie. Jednocześnie powołanie komisji rozjemczej sąd uznał za obligatoryjny element mechanizmu rozstrzygania sporu, bez którego arbitraż nie może się skutecznie toczyć. Wykonawca wniósł apelację od wyroku sądu pierwszej instancji. Apelacja okazała się skuteczna. Sąd drugiej instancji wskazał, że fakt, że inwestor nie był zainteresowany rozstrzygnięciem sporu nie może powodować negatywnych następstw dla wykonawcy. Niezależnie od tego sąd apelacyjny podniósł, że wyrok sądu polubownego mieścił się w ramach zapisu na sąd polubowny sporządzonego przez strony. Orzeczenie: Wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 28 listopada 2013r. w sprawie o sygn. akt I ACa 550/13 Michał Hubicki Wyrokiem w sprawie o sygn. akt V CSK 45/13 Sąd Najwyższy wskazał, że sąd polubowny ma kompetencję do daleko idącego ingerowania w przewidzianą przez strony umowy karę umowną stosując tzw. miarkowanie. W rozpatrywanym stanie faktycznym umowa o roboty budowlane przewidywała karę umowną w wysokości 0,2% wartości wynagrodzenia przewidzianego umową za każdy dzień opóźnienia wykonawcy w realizacji inwestycji. Wykonawca ukończył prace budowlane w terminie, jednak spóźnił się w przekazaniu Inwestorowi dokumentacji związanej z inwestycją. Z tytułu tego opóźnienia inwestor naliczył ponad 38 mln złotych kary umownej i potrącił ją z wynagrodzenia wykonawcy.
Wykonawca nie zgodził się z zasadnością tak dotkliwej konsekwencji opóźnienia i skierował sprawę do sądu polubownego na podstawie uprzednio zawartego przez strony zapisu na arbitraż. Sąd polubowny swoim orzeczeniem dokonał miarkowania kary umownej, obniżając ją trzydziestokrotnie. Miarkowanie miał uzasadniać fakt, że prace przewidziane umową pomiędzy inwestorem a wykonawcą zostały wykonane w terminie w 97%. Orzeczenie sądu polubownego zostało zaskarżone przez inwestora z powołaniem się na tzw. klauzulę porządku publicznego. Przywołanie tej podstawy oznacza zwykle, że zdaniem skarżącego wyrok sądu polubownego narusza podstawowe zasady krajowego porządku prawnego. Skarga okazała się skuteczna w sądach dwóch instancji, po czym sprawa znalazła finał przed Sądem Najwyższym. SN stwierdził, że brak było podstaw do uchylenia wyroku sądu polubownego. Sąd polubowny ma kompetencję do miarkowania kary umownej, a jej zmniejszenie proporcjonalnie do przewidzianych inwestycją prac, mieści się w jej zakresie. Uzasadniając ustnie motywy orzeczenia Sędzia Sądu Najwyższego Kazimierz Zawada wskazał, że naruszeniem zasad porządku publicznego byłaby sytuacja, w której w wyroku sądu polubownego doszłoby do zaakceptowania kary umownej w wysokości przewidzianej umową pomiędzy inwestorem a wykonawcą. Orzeczenie: Wyrok Sądu Najwyższego w sprawie o sygn. akt V CSK 45/13 Michał Hubicki Sąd Apelacyjny we Wrocławiu orzekł, że zapis na sąd polubowny nie wywołuje skutku wobec podwykonawcy umowy o roboty budowlane, jeśli ten nie wyraził uprzednio zgody na związanie się takim zapisem.
W rozpatrywanym stanie faktycznym, umowa inwestora z generalnym wykonawcą zawierała klauzulę arbitrażową. Podwykonawca wystąpił do sądu powszechnego z powództwem przeciwko inwestorowi o zapłatę wynagrodzenia na podstawie przepisu art. 647 (1) § 5 Kodeksu cywilnego. Zgodnie z normą z tego artykułu, inwestor i generalny wykonawca ponoszą solidarną odpowiedzialność za zapłatę wynagrodzenia za roboty budowlane wykonane przez podwykonawcę. Inwestor bronił się przed powództwem podwykonawcy, podnosząc zarzut zapisu na sąd polubowny zawarty w umowie z generalnym wykonawcą. Twierdził przy tym, że jako dłużnik solidarny i na mocy normy z art. 375 § 1 Kodeksu cywilnego, może się bronić zarzutami, które przysługują mu osobiście względem wierzyciela, jak również tymi, które ze względu na sposób powstania lub treść zobowiązania są wspólne wszystkim dłużnikom. Sąd I instancji odrzucił pozew wskazując, że przed wdaniem się w spór pozwany skutecznie podniósł zarzut zapisu na sąd polubowny. Sąd Apelacyjny nie podzielił argumentacji Sądu Okręgowego. Stwierdził, że norma z art. 375 § 1 KC odnosi się wyłącznie do zarzutów materialnoprawnych. Zarzut zapisu na sąd arbitrażowy ma charakter procesowy, a ten nie może być skutecznie podniesiony przez inwestora odpowiadającego na podstawie normy z art. 647 (1) § 5 k.c. jeśli podwykonawca nie wyraził zgody na zawarcie umowy o poddanie sporu pod sąd polubowny lub do takiej umowy nie przystąpili. Orzeczenie: Postanowienie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu w sprawie o sygn. akt I ACz 918/13 z dnia 29 maja 2013 r. Michał Hubicki |
Michał Hubicki
Archiwum
June 2017
|